Sabalenka ponownie mistrzynią US Open, Anisimova nie dała rady

W emocjonującym finale US Open Aryna Sabalenka po raz drugi z rzędu zdobyła tytuł, pokonując Amandę Anisimovą. Oto szczegóły tego niezwykłego pojedynku.

Sabalenka ponownie mistrzynią US Open, Anisimova nie dała rady

Aryna Sabalenka po raz drugi z rzędu zdobyła tytuł US Open. 27-letnia Białorusinka w finale pokonała Amerykankę Amandę Anisimovą w dwóch setach: 6-3, 7-6 (3).

Obie zawodniczki przystąpiły do finału z dużą determinacją. Sabalenka w tym roku przegrała finały Australian Open i Roland Garros (oba z Amerykankami), podczas gdy Anisimova doświadczyła upokarzającej porażki w finale Wimbledonu (0-6, 0-6 z Igą Świątek).

Sabalenka ma teraz na koncie cztery tytuły wielkoszlemowe: dwukrotnie wygrała US Open i Australian Open.

Silne uderzenia, wiele błędów

Zarówno Sabalenka, jak i Anisimova znane są z mocnych uderzeń, co potwierdziły w pierwszym secie. Długie wymiany były rzadkością, ponieważ zawodniczki z impetem atakowały się nawzajem.

Wygrana w deblu dla Granollersa/Zeballosa

Weterani tenisa Marcel Granollers i Horacio Zeballos po Roland Garros również zdobyli tytuł US Open w grze podwójnej. 39-letni Hiszpan i 40-letni Argentyńczyk przetrwali wspaniały finał, pokonując Brytyjczyków Joe Salisbury i Neala Skupskiego: 3-6, 7-6 (4), 7-5.

W ostatnim secie, przy stanie 4-5, mieli aż trzy piłki meczowe przeciwko sobie, ale zdołali wygrać tę grę. Następnie zagrali z wielką determinacją. Duet zdobył w Paryżu swój pierwszy tytuł wielkoszlemowy, również przeciwko Brytyjczykom.

Anisimova grała w stylu „wszystko albo nic”: w pierwszym secie oddała znacznie więcej wygranych niż Sabalenka (13 do 3), ale także popełniła znacznie więcej błędów (15 do 4). Dlatego pierwsza partia stosunkowo łatwo trafiła do Białorusinki: 6-3.

Na początku nie przyniosło to jednak zadowolenia Sabalence, która z głową spuszczoną szła na bok po wygraniu pierwszego seta.

W drugim secie tenisistki wydawały się pokonać najgorsze nerwy, co pozwoliło na bardziej czystą grę. Pojawiła się również większa różnorodność: zamiast tylko mocnych uderzeń, po raz pierwszy pojawiły się subtelne drop shoty.

Niższe tempo wydawało się sprzyjać Sabalence, która objęła prowadzenie 3-1, ale Anisimova, głośno wspierana przez publiczność, walczyła z powrotem w secie. To znów prowadziło do wielu niezadowolonych spojrzeń Sabalenki.

Narzekania trwały aż do końca drugiego seta, ale Sabalenka zachowała zimną krew w decydującym tiebreaku. Ostatecznie wygrała go w dominujący sposób, a następnie emocjonalnie padła na twardą nawierzchnię, w końcu mogąc się uśmiechnąć.