Renowacja różowej boerderij w Groningen: po latach walki nadchodzi zmiana

W Groningse Drieborg rozpoczęła się renowacja różowej boerderij, znanej z walki mieszkańców o odszkodowania za szkody trzęsień ziemi. Mimo trudności, para otrzymała wsparcie finansowe.

Renowacja różowej boerderij w Groningen: po latach walki nadchodzi zmiana

W Drieborg w Groningen rozpoczyna się dzisiaj restauracja tak zwanej różowej boerderij. Mieszkańcy pomalowali swoją farmę na jaskrawy różowy kolor, aby zwrócić uwagę na swoją trudną sytuację. Od trzynastu lat walczą z instytucjami o odszkodowanie za szkody spowodowane przez trzęsienia ziemi.

„To bardzo szczególny moment,” mówi właściciel Boelo ten Have w poniedziałek. „Wychodzimy z trybu walki, aby coś osiągnąć. Teraz przechodzimy do trybu renowacji farmy. To jest trudne, ale również bardzo piękne.”

Przeszło sto pęknięć

Ten Have mieszka z partnerką Annemerie Nijhoff na farmie, będąc szóstą generacją rolników w tym miejscu. Para zauważyła pierwsze pęknięcia w murach i elewacji trzynaście lat temu. Farmę, uznaną za zabytek narodowy, dotknęło ponad sto pęknięć.

Zgodnie z opinią mieszkańców Groningen, szkody te są wynikiem osiadania terenu spowodowanego wydobyciem gazu w okolicy. Zgłosili oni szkody do odpowiednich instytucji, ale ich wnioski zostały odrzucone. Farma znajduje się bowiem tuż poza obszarem dotkniętym trzęsieniami ziemi.

„W pewnym momencie chcieliśmy zburzyć farmę, ale nie mogliśmy, ponieważ jest to zabytek narodowy. Byliśmy zupełnie beznadziejni,” mówi Nijhoff. „Wtedy postanowiliśmy: pomalujemy ją na różowo, aby z daleka było widać, że coś jest nie tak.” Akcja mieszkańców Groningen przyciągnęła wielką uwagę w prasie regionalnej i krajowej.

Wsparcie finansowe

Dzięki tej uwadze sprawa zaczęła się ruszać. Para otrzymała w sumie półtora miliona euro w dotacjach od prowincji Groningen oraz rządu na renowację farmy.

Pieniądze pochodzą z funduszy przeznaczonych na zabytki narodowe. Dodatkowo mieszkańcy otrzymują wsparcie od tzw. Interwentów w Zablokowanych Sytuacjach. Zespół ten dysponuje funduszem w wysokości pięćdziesięciu milionów euro, aby rozwiązywać dramatyczne sytuacje w obszarze dotkniętym trzęsieniami ziemi w Groningen.

Ten Have i Nijhoff już opróżnili farmę. Obecnie hala jest podpierana słupami, ponieważ „w przeciwnym razie sufit może się zawalić,” jak mówi Ten Have. „To trudne do oglądania, ale z drugiej strony pełne nadziei, ponieważ coś się dzieje. To bardzo piękne.”

Wielu Groningerów wciąż czeka

Coert Fossen, przewodniczący Groninger Bodem Beweging, cieszy się, że różowa boerderij jest odnawiana. Jednocześnie zauważa, że wciąż tysiące Groningerów czeka na naprawy. Aktualnie otwartych jest około 18 000 zgłoszeń szkód. Z tego cztery tysiące mieszkańców czeka już ponad dwa lata na wyjaśnienia dotyczące odszkodowań, jak wynika z danych z biura szkodowego.

Fossen podkreśla: „Rząd obiecał po śledztwie parlamentarnym, że proces ten stanie się łagodniejszy, bardziej ludzki i łatwiejszy. Częściowo to się udało. Ludzie z niewielkimi szkodami mogą otrzymać kwotę pieniędzy i naprawić swoje szkody. Jednak osoby z poważnymi szkodami nie odczuwają różnicy, nawet po dwóch latach.”

Minister stanu Van Marum (BBB) ds. Odbudowy Groningen informuje, że są różne powody, dla których część mieszkańców Groningen musi dłużej czekać.

„Niektórzy już otrzymali oferty, ale muszą jeszcze zdecydować, czy je zaakceptują. Inni woleli poczekać na korzystniejsze rozwiązania. A czasami znalezienie rozwiązania wymaga więcej czasu i badań,” mówi. Van Marum przewiduje, że od listopada możliwe będzie przyspieszenie procesu w przypadku poważniejszych szkód.

Różowa farba jeszcze na chwilę

Ten Have i Nijhoff postanowili pozostawić swoją farmę różową, aż do zakończenia renowacji. Przewiduje się, że prace potrwają od półtora do dwóch lat. „Nie wiadomo, jak to się potoczy. Mogą wystąpić jakieś trudności. Do tego czasu różowy kolor na elewacji pozostanie. Później wróci do łamanego białego, jak zawsze był. A może zostanie jeszcze jeden różowy kamień, ponieważ chcemy być symbolem problematyki w Groningen,” mówi Nijhoff.