Problemy finansowe Barcelony wpływają na kobiece drużyny

FC Barcelona Femení boryka się z konsekwencjami finansowych trudności męskiej sekcji, co prowadzi do utraty kluczowych zawodniczek. Czy jest nadzieja na przyszłość?

Finansowe problemy męskiej sekcji wpływają na kobiece drużyny Barcelony: co się dzieje?

Nie ma drużyny w światowym futbolu, która w ostatnich latach osiągnęłaby tak wielkie sukcesy jak kobiece drużyny FC Barcelony. Klub zdobył ostatnie sześć tytułów mistrza Hiszpanii, dotarł do finału Ligi Mistrzyń przez pięć kolejnych lat i dostarczył cztery ostatnie zwyciężczynie Złotej Piłki. Jednak te sukcesy mogą być zagrożone.

W ciągu ostatnich miesięcy FC Barcelona Femení straciła wiele kluczowych zawodniczek, nie otrzymując odpowiednich zastępstw. Już dziś o godzinie 20.00 drużyna rozpoczyna nowy sezon w Hiszpanii z zaledwie 17 zawodniczkami w pierwszym składzie. To wszystko związane jest z problemami finansowymi, z jakimi boryka się męski zespół.

Męska sekcja Barcelony od lat przekracza limity płacowe, które narzuca hiszpańska liga. Limity te mają na celu utrzymanie klubów w dobrej kondycji finansowej, ale Barcelona, łamiąc te zasady, ma obecnie dług wynoszący około miliarda euro.

Problemy w koszykówce, piłce ręcznej i teraz w kobiecym futbolu

Finansowe trudności męskiej sekcji dotykają całą klubową rodzinę. Barcelona ma również drużyny w hiszpańskiej ekstraklasie koszykówki i piłki ręcznej, które zmuszone były pożegnać kluczowych zawodników, aby zredukować koszty. Teraz ten sam los spotyka drużynę kobiecą.

Fridolina Rolfö (do Manchesteru United) oraz Ingrid Engen (do OL Lyon) to dwie międzynarodowe gwiazdy, które w ostatnim sezonie grały w Barcelonie Femení, ale latem niespodziewanie odeszły. Wcześniej klub rozstał się z Janą Fernández, Bruną Vilamilą i Martiną Fernández. Odeszła także rezerwowa bramkarka Ellie Roebuck.

Dla porównania: budżet płacowy mężczyzn w ubiegłym sezonie wynosił 319 milionów euro, podczas gdy kobiet zaledwie 11 milionów euro. Podczas gdy mężczyźni kontynuują w tym samym tempie, kobiety muszą szukać oszczędności.

Przykładem jest transfer Marcusa Rashforda, który na zasadzie wypożyczenia wzmocnił męski zespół. Jego pensja szacowana jest na czternaście milionów euro za jeden sezon, co jest znacznie wyższe niż całkowity budżet płacowy kobiecego zespołu.

Kobiety z Barcelony pracują teraz z pierwszym składem składającym się z zaledwie siedemnastu zawodniczek i chciałyby pozyskać Klarę Bühl z Bayernu Monachium. Transfer wydawał się już być pewny, ale Katalończycy musieli go anulować na ostatnią chwilę z powodu zasad fair play finansowego.

"Kobiece drużyny przez długi czas były jedynym zespołem w Barcelonie, który generował dochody, ale teraz, gdy wygrały wszystko, klub wydaje się ponownie skupiać na męskim zespole" - podsumowuje The New York Times po rozmowach z zaangażowanymi stronami.

Możliwe rozwiązanie

Gwiazdy takie jak Alexia Putellas, Claudia Pino, Salma Paralluelo i Caroline Graham Hansen mają kontrakty wygasające na koniec tego sezonu, co budzi obawy o ich odejście z Barcelony. Jednak może pojawić się światełko w tunelu.

Według hiszpańskich mediów, Barcelona złożyła wniosek do organizacji ligi o przemyślenie zasad fair play finansowego. Klub chce, aby budżety drużyn kobiecych i młodzieżowych były oddzielone od męskiego zespołu. W ten sposób transfery drużyny kobiecej nie wpływałyby na finanse mężczyzn.

Jak liga zareaguje na ten wniosek, nie jest jeszcze wiadomo. A czy będzie to trwałe rozwiązanie dla drużyny kobiecej, pozostaje pytaniem.