Prezydent Indonezji odwołuje podróż w obliczu protestów

Prezydent Indonezji, Prabowo Subianto, pozostaje w Dżakarcie w związku z rosnącymi niepokojami i protestami społecznymi. Oto, co się wydarzyło.

Prezydent Indonezji, Prabowo Subianto, zdecydował się na pozostanie w Dżakarcie w związku z narastającymi niepokojami w kraju. Miał on w planach udział w obchodach Dnia Zwycięstwa w Chinach, jednak po pięciu dniach gwałtownych protestów staje przed najpoważniejszym wyzwaniem w swojej krótkiej kadencji.

Protesty wybuchły po tym, jak parlamentarzyści przyznali sobie hojną premię na mieszkanie w wysokości 2500 euro miesięcznie, co stanowi piętnastokrotność minimalnego wynagrodzenia w Indonezji. W tym samym czasie zwykli Indonezyjczycy zmagają się z trudnościami związanymi z inflacją, wysokimi kosztami życia i niepewnością zawodową.

Gniew społeczeństwa osiągnął apogeum po tragicznym incydencie, gdy podczas jednej z demonstracji w Dżakarcie zginął kierowca mototaksówki.

Podpalone budynki

W nocy z piątku na sobotę w różnych miastach podpalono autobusy, stacje tramwajowe oraz budynki rządowe. W Makassar w wyniku tego zdarzenia zginęło co najmniej trzech urzędników, którzy nie zdołali uciec z płonących obiektów. Co najmniej piętnaście osób zostało rannych i przebywa w szpitalu.

Oburzenie protestujących Indonezyjczyków rośnie. Oprócz premii na mieszkanie i trudnych warunków ekonomicznych, do frustracji dołączyło również brutalne zachowanie policji. W obliczu tego, arogancja polityków wobec niezadowolonych obywateli tylko podsyca sytuację.

Parlamentarzysta Ahmed Sahroni określił protestujących domagających się zmiany przepisów jako "najgłupszych ludzi na świecie". Wczoraj setki demonstrantów obrzuciły jego dom w Dżakarcie północnej kamieniami, a także splądrowały jego mienie, w tym ogromną figurę superbohatera Iron Mana.

Prezydent Prabowo próbował złagodzić sytuację, wyrażając oburzenie wobec przemocy policji. Zapowiedział również "przezroczyste śledztwo" w sprawie śmierci kierowcy taksówki Affana Kruniawana. W tej sprawie przesłuchano już siedmiu policjantów. Prezydent złożył również wizytę rodzinie zmarłego, składając kondolencje.

Potrzeba więcej niż słów

Jednak protestujący oraz eksperci polityczni są zgodni, że ładne słowa tym razem nie wystarczą. Muhammad Isnur, rzecznik koalicji grup działających na rzecz zmian, domaga się dymisji generała policji Listyo Sigit Prabowo oraz konkretnych reform w policji, aby zapobiec przyszłemu przemocy ze strony funkcjonariuszy.

Po piątkowej nocy pełnej przemocy, prezydent nakazał swojemu generałowi policji twarde działania wobec tego, co określił mianem "anarchii". Oznacza to, że policja, z którą protestujący mają problem z brutalnością, otrzyma jeszcze większe uprawnienia do interwencji. "Prabowo żyje w swoim własnym świecie," mówi analityk polityczny Kunto Wibowo w Channel News Asia. "Wydaje się być oderwany od rzeczywistości, podczas gdy gniew społeczeństwa osiągnął szczyt."

Według ekspertów, prezydent Prabowo musi także wdrożyć konkretne środki, które poprawią sytuację ekonomiczną zwykłych Indonezyjczyków. Do tej pory głównie ograniczał wydatki na edukację i opiekę zdrowotną, podczas gdy koszty życia dla przeciętnego obywatela rosną. Jednak oszczędności były konieczne, aby sfinansować jego drogie plany, takie jak zapewnienie darmowych posiłków dla 80 milionów uczniów.

W obliczu tej sytuacji, pozostanie w domu nie jest luksusem, lecz koniecznością. Prezydent Prabowo musi stąpać po cienkim lodzie, aby złagodzić napięcia w społeczeństwie. Pierwszy krok już podjął, ogłaszając, że premia na mieszkanie dla parlamentarzystów zostanie zniesiona od listopada. Jednak biorąc pod uwagę niepokoje w Indonezji, koniec tego napięcia jest jeszcze daleki.