Coraz większa presja na UE w sprawie sankcji wobec Izraela

Na konferencji w Kopenhadze coraz większa presja na ministrów spraw zagranicznych UE, aby wprowadzili sankcje wobec Izraela w związku z sytuacją w Gazie.

Coraz większa presja na UE w sprawie sankcji wobec Izraela

Na transparentach aktywistów, którzy przybyli do centrum konferencyjnego w Kopenhadze, gdzie odbywa się spotkanie ministrów spraw zagranicznych UE, widać hasła "UE: wprowadźcie sankcje wobec Izraela teraz". Słowa "Wolna, wolna Palestyna", które rozbrzmiewają na placu, nie mogą umknąć uwadze ministra.

Czy to przekona ministrów do zmiany zdania w sprawie sankcji wobec Izraela, pozostaje do zobaczenia. Od początku czerwca na stole leżą konkretne propozycje, jednak jak dotąd brakuje wystarczającego wsparcia dla takich działań jak zawieszenie preferencji handlowych Izraela z UE czy częściowe wstrzymanie współpracy w programach badawczych.

Dyskusja utknęła w martwym punkcie. Z jednej strony, kraje takie jak Irlandia i Hiszpania, które są głośnymi zwolennikami sprawy palestyńskiej, domagają się znacznie ostrzejszej reakcji ze strony UE.

"Irlandia była pierwszym państwem UE, które po krwawej akcji Hamasu 7 października wyraziło krytykę wobec wojny Izraela z Hamasem, podczas gdy większość europejskich krajów stała za rządem izraelskim. Irlandczycy zawsze wspierali sprawę palestyńską. W 1980 roku jako pierwsi w UE wezwali do uznania niepodległej Palestyny. Ta postawa związana jest z ich własną historią kolonialną. Tak jak Palestyna jest okupowana przez Izrael, tak Irlandczycy przez wieki byli dominowani przez Brytyjczyków."

To, co kiedyś było izolowanym stanowiskiem, teraz zyskuje poparcie w innych europejskich stolicach. Irlandia uznała Palestynę jako niepodległe państwo, poparła skargę o ludobójstwo złożoną przez RPA w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości i chce wprowadzić zakaz importu produktów z izraelskich osiedli na terenach okupowanych.

W przeciwieństwie do nich, Węgry i Czechy nie chcą nawet rozmawiać o sankcjach, nawet teraz, gdy badania pokazują, że Izrael nie spełnia już warunków współpracy z UE. Większość z 27 państw UE znajduje się gdzieś pośrodku.

Podczas ostatniego spotkania ministrów, na koniec lipca, szefowa polityki zagranicznej UE, Kallas, przedstawiła umowę z Izraelem, w której kraj obiecał przyjąć znacznie więcej pomocy. Organizacje pomocowe informują, że to tylko puste obietnice.

Presja na ministrów UE rośnie. Ruben Brekelmans, minister spraw zagranicznych, który tymczasowo przejął obowiązki po rezygnacji Caspara Veldkampa, stara się przełamać impas. Wraz ze swoim szwedzkim kolegą napisał list, w którym apelują do innych ministrów o podjęcie działań, aby zmusić rząd izraelski do zmiany kursu. Proponują wprowadzenie sankcji przeciwko agresywnym osadnikom na Zachodnim Brzegu oraz "ekstremistycznym" ministrom z rządu izraelskiego, którzy ich chronią.

Chociaż niejasne jest, czy wśród ministrów jest wystarczające wsparcie dla działań, niektórzy uważają, że list Brekelmansa jest zbyt łagodny. "Powinien być znacznie ostrzejszy", mówi Geert Heikens, który przez dekady pracował w instytucjach europejskich, w tym w Komisji Europejskiej oraz jako ambasador UE w Gujanie.

On jest jednym z ponad 200 byłych ambasadorów i wysokich urzędników UE, którzy również napisali list przed spotkaniem w Kopenhadze, wzywając ministrów do podjęcia działań wobec Izraela. "Potrzeba jest ogromna", stwierdza Heikens. "Pomyślcie o cierpieniu w Gazie. Jest tylko jeden sposób, aby to zakończyć. Musicie działać razem i zjednoczyć się w Europie, aby przekazać Izraelowi jasny komunikat: wystarczy!"

Jednak jedność wydaje się być wciąż odległa, chociaż wiele krajów, które dotychczas nie chciały podejmować działań, zaczyna się przesuwać z powodu pogarszającej się sytuacji w Gazie. Przykładem jest Niemcy.

Chiem Balduk, korespondent w Niemczech:

"Kanclerz Merz zaskoczył wszystkich, gdy dwa tygodnie temu częściowo wstrzymał eksport broni do Izraela. Zakaz ten dotyczy broni, która mogłaby być użyta w Gazie do popełnienia zbrodni wojennych. Decyzja ta została pozytywnie przyjęta przez jego socjaldemokratycznych koalicjantów, którzy, podobnie jak większość Niemców, uważają, że należy podjąć bardziej zdecydowane działania wobec Izraela. Jednakże Merz spotkał się z ostrą krytyką w swojej partii CDU/CSU, gdzie niektórzy członkowie uważają, że Izrael jest pozostawiony samemu sobie. Merz miałby złamać związek państwowy, historyczny obowiązek Niemiec, aby zapewnić bezpieczeństwo Izraela."

Z powodu tego specjalnego związku z Izraelem, Niemcy zawsze opóźniały lub blokowały działania UE wobec Izraela. Krytycy obawiają się, że Merz mógłby w przyszłości popierać europejskie sankcje wobec Izraela. Jednakże mało prawdopodobne jest, aby Merz zrezygnował z podkreślania, że Niemcy bezwarunkowo wspierają Izrael.

Jeśli nie uda się osiągnąć jedności w Europie, niektóre kraje mogą podjąć własne działania w sprawie sankcji wobec Izraela, uważa były ambasador UE Heikens oraz jego koledzy, którzy przygotowali list. Wśród proponowanych opcji wymieniają m.in. zakończenie zwolnienia z wiz dla Izraelczyków oraz wykluczenie produktów pochodzących z nielegalnych osiedli.

Z Hagii również bacznie obserwuje sytuację w Kopenhadze. Jeśli nie zostaną podjęte działania na poziomie UE, rząd w Holandii rozważa wprowadzenie własnych propozycji dotyczących działań wobec Izraela.