Jak Trump kontroluje amerykańskie media

Analiza strategii Donalda Trumpa przeciwko krytycznym mediom w USA, w tym groźby pozwań i ograniczenia dostępu.

Jak Trump kontroluje amerykańskie media

Jak Trump skutecznie kontroluje amerykańskie media

W tym tygodniu Financial Times zadał pytanie: "Czy Ameryka wkracza w nową erę mccartyzmu?". Dziennik odniósł się do lat czterdziestych i pięćdziesiątych, kiedy to paranoiczny rząd amerykański obawiał się komunistycznych sympatii wszędzie.

To doprowadziło do bezwzględnych polowań na dziennikarzy, artystów, naukowców i urzędników. Uznawane jest to za jeden z najciemniejszych okresów w historii Stanów Zjednoczonych.

Choć sytuacja w erze Trumpa jeszcze nie osiągnęła tego poziomu, po zabójstwie konserwatywnego aktywisty Charlie Kirka, wszystko przyspieszyło. Prezydent Trump wydaje się coraz bardziej skłonny do działania przeciwko krytycznym mediom.

W tym tygodniu prezydent ponownie zaatakował prasę. "Czytałem, że 97 procent stacji telewizyjnych jest przeciwko mnie. Dają mi bardzo złe relacje." Tym razem dodał groźbę. "Może powinniśmy odebrać im licencje nadawcze."

Wróg narodu

Trump od zawsze miał wrogi stosunek do mediów. W trakcie swojej pierwszej kadencji często ścierał się z dziennikarzami, nazywając ich "wrogiem narodu". Mimo tej burzliwej relacji, nie doprowadziło to do konkretnych działań karnych.

W drugiej kadencji sytuacja wygląda inaczej. Trump stosuje teraz trzy narzędzia: dostęp, pozwy i regulacje.

Media, które mu się nie podobają, nie mają już dostępu do Owalnego Gabinetu. Tak zdarzyło się agencji AP, gdy odmówiła użycia terminu "Zatoka Amerykańska", jak chciał Trump.

W odpowiedzi Biały Dom postanowił usunąć politycznego reportera AP, który został wykluczony z tzw. 'press pool' Białego Domu, która śledzi wszystkie ruchy prezydenta.

Pozwy

Jako przedsiębiorca budowlany, Trump wielokrotnie pozywał swoich rywali. Tę samą taktykę stosuje teraz w stosunku do mediów. Na początku tego miesiąca zażądał 10 miliardów dolarów od Wall Street Journal, ponieważ dziennik opublikował artykuł o kartce urodzinowej, którą Trump miał wysłać do pedofila Jeffreya Epsteina.

W tym tygodniu Trump wytoczył pozew przeciwko The New York Times za szkalowanie jego reputacji jako odnoszącego sukcesy biznesmena. Trump domaga się 15 miliardów dolarów od gazety, chociaż sprawa została szybko odrzucona przez sędziego po kilku dniach.

Sędzia zauważył, że oskarżenie było zbyt opóźnione i zawierało "zniesławienie i obelgi". "Oskarżenie nie jest miejscem na PR lub scenę jak na spotkaniu politycznym."

Nadzór nad mediami

Biały Dom dysponuje niezwykle potężnym narzędziem: nadzorem mediów FCC, Federal Communications Commission. Jest on kierowany przez Republikanina Brendana Carra, który został powołany przez Trumpa na początku tego roku.

Carr regularnie wykorzystuje swoją pozycję do atakowania mediów krytycznych wobec Trumpa. Stacje telewizyjne boją się FCC, ponieważ może on odebrać licencje nadawcze i zatwierdzić przejęcia oraz fuzje w świecie mediów.

W tym tygodniu Carr wykorzystał swoje wpływy po kontrowersyjnych wypowiedziach prowadzącego talk-show Jimmy'ego Kimmela. Ten zasugerował w poniedziałek, że podejrzany o morderstwo Charlie Kirka był zwolennikiem Trumpa. Stacje, które emitują program Kimmela, musiały podjąć działania, jak zażądał Carr. W przeciwnym razie zagroził, że odbierze ich licencje nadawcze.

Wszystko z Jimmy Kimmel Live zostaje usunięte:

Niedługo potem firma Nextar, która zarządza trzydziestoma amerykańskimi stacjami telewizyjnymi, zdecydowała się usunąć Jimmy'ego Kimmela z anteny. Gdy inne firmy medialne poszły za nimi, ABC zdecydowało się na zakończenie Jimmy Kimmel Live.

Pojawia się pytanie, czy w tej sytuacji nie zagrały również interesy biznesowe. Nextar jest zaangażowana w spór przejęciowy, który opiewa na ponad 6 miliardów dolarów i potrzebuje zgody FCC.

Agresywna strategia Trumpa nie pozostaje bez skutków. Groźby pozwów czy działań karnych często wystarczają, aby media ustąpiły. Nie chcą angażować się w trudną walkę z prezydentem i nie chcą narażać swoich interesów komercyjnych. Szybko osiągają ugodę z prezydentem lub zgadzają się na jego wymagania.

Efektem jest krajobraz medialny, który coraz bardziej dostosowuje się do kaprysów Białego Domu.

Koleżanki i koledzy Jimmy'ego Kimmela komentują zawieszenie: