Holenderskie firmy telekomunikacyjne nie przestrzegają sankcji wobec Rosji
Wiele holenderskich dostawców internetu i platform społecznościowych nie przestrzega sankcji nałożonych przez UE na rosyjskie media. To zjawisko budzi niepokój w kontekście skuteczności egzekwowania prawa.

Wiele holenderskie firmy telekomunikacyjne oraz platformy społecznościowe nie przestrzegają europejskiego prawa sankcyjnego wobec Rosji, twierdzą badacze oraz prawnicy specjalizujący się w prawie sankcyjnym w rozmowie z Nieuwsuur.
W wyniku europejskich sankcji, dziesiątki rosyjskich mediów nie powinny być dostępne w Holandii ani w Unii Europejskiej. Jednak w wielu przypadkach są one nadal dostępne. Po zapytaniach skierowanych do trzech największych holenderskich dostawców - KPN, VodafoneZiggo oraz Odido - usunięto kilka stron internetowych sankcjonowanych mediów, w tym transmisję na żywo z rosyjskiego kanału wojskowego oraz stronę Russia Today.
Sanckje
Od momentu rosyjskiej inwazji na Ukrainę na początku 2022 roku, wprowadzone zostały europejskie sankcje wobec rosyjskich mediów oraz osobistości. "Celem jest z jednej strony zapobieżenie emisji rosyjskiej propagandy w Europie, a z drugiej strony ukaranie Rosji" - mówi prawnik specjalizujący się w prawie sankcyjnym, Yvo Amar. Sankcje dotyczą wszystkich platform: telewizji satelitarnej, mediów społecznościowych, stron internetowych i stacji telewizyjnych, podkreśla Komisja Europejska.
Jednakże strony internetowe wielu sankcjonowanych rosyjskich mediów są często nadal dostępne. "Wiele dostawców usług internetowych w Europie obecnie nie przestrzega europejskiego prawodawstwa" - konkluduje Niels ten Oever z Uniwersytetu Amsterdam, który wraz z kolegami monitoruje sankcjonowane strony internetowe.
Podobne wnioski przedstawia badacz Pablo Maristany de las Casas z ISD Global: "Sprawdziliśmy trzech największych dostawców internetowych w Niemczech, Francji, Włoszech, Polsce, Czechach i Słowacji. Wyniki pokazały, że mniej niż jedna czwarta stron w tych krajach została zablokowana przez ich największych trzech dostawców".
Media społecznościowe
Również w mediach społecznościowych można znaleźć treści objęte sankcjami, stwierdzili europejskie organizacje pozarządowe Alliance4Europe oraz Science Feedback w ubiegłym roku. "Odkryliśmy, że prawie 800 sankcjonowanych kanałów z Rosji i Białorusi wciąż działa na platformach społecznościowych, mając łącznie dziesiątki milionów obserwujących".
Na przykład, kanał YouTube Arkadiego Mamontowa, znanego prezentera państwowej telewizji Rossiya, posiada prawie pół miliona subskrybentów. Na jego kanale można znaleźć m.in. film propagandowy o rosyjskiej opozycji, który obejrzało prawie pięć milionów osób.
Jednak Mamontow znajduje się na europejskiej liście sankcyjnej, podobnie jak Rossiya. "To oznacza, że nie można z nim prowadzić żadnych interesów: ani bezpośrednio, ani pośrednio" - mówi prawniczka zajmująca się prawem sankcyjnym, Heleen van der Linden. "To również obejmuje możliwość nadawania".
Mimo to jego konto na YouTube wciąż jest aktywne, nawet po pytaniach skierowanych do Nieuwsuur. Google nie chce komentować sprawy po wielokrotnych zapytaniach. To zaskakuje prawników zajmujących się sankcjami. "Można by pomyśleć, że platformy społecznościowe lub dostawcy internetu mogą to po prostu zablokować" - mówi Amar. "Uważam, że to poważna sprawa".
Omijanie sankcji
Organizacje pozarządowe, takie jak Reporterzy bez Granic oraz holenderscy europarlamentarzyści z różnych partii, informują Nieuwsuur, że konieczne jest lepsze egzekwowanie prawa. "W przypadku piractwa, jak nielegalne rozpowszechnianie filmów, egzekwowanie odbywa się bardzo skutecznie" - mówi eurodeputowany Bart Groothuis (VVD). "W tej sprawie jest to znacznie mniej skuteczne. To podważa cele sankcji, więc jest to zła rzecz."
"W Holandii sankcje są egzekwowane przez prawo karne, przez Prokuraturę (OM)" - mówi prawnik Amar. "Ma ona ograniczone możliwości i skupia się głównie na sankcjach eksportowych oraz ich omijaniu." Nowa ustawa sankcyjna, która ma uprościć egzekwowanie w Holandii, obecnie znajduje się w Radzie Stanu. "Gdy ta ustawa wejdzie w życie, będzie można również nakładać kary na firmy, bez konieczności natychmiastowego wprowadzania kar pozbawienia wolności" - mówi Amar.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych w odpowiedzi na pytania Nieuwsuur stwierdza, że "wszyscy muszą przestrzegać prawa, w tym dostawcy internetu w Holandii". "W przypadku naruszenia sankcji, FIOD oraz OM mogą podjąć działania karne".
Małe firmy przeciwko ustawom sankcyjnym
Nie wszyscy zgadzają się z ustawami sankcyjnymi. Grupa małych holenderskich dostawców oraz związek zawodowy dziennikarzy złożyli pozew. Chcą uwolnienia od sankcji, ponieważ uważają je za sprzeczne z otwartym internetem i wolnością słowa. Wcześniej w tym roku przegrali swoją sprawę, w związku z czym sankcje pozostają w mocy. Holenderski organ regulacyjny Autoriteit Consument en Markt (ACM) podkreślił, że sankcje nie są sprzeczne z zasadami otwartego internetu.
Jednakże, jak zauważają zainteresowane strony, egzekwowanie jest minimalne. W tym roku we Francji rzeczywiście podjęto kroki: organ regulacyjny zablokował kilka rosyjskich stron i wysłał listy ostrzegawcze.
Jednym z powodów ograniczonego egzekwowania jest techniczna trudność, mówią dostawcy w rozmowie z Nieuwsuur. Adresy internetowe stron mogą się zmieniać, co utrudnia blokady. Czasami pojawiają się również nowe, sankcjonowane strony internetowe.
Eurodeputowany Groothuis wzywa do stworzenia centralnego europejskiego punktu kontaktowego dla firm, który wyjaśniłby sankcje dla przedsiębiorstw. "Zgromadź tam wiedzę finansową, prawną i technologiczną dla firm, które muszą wdrożyć sankcje. Ważne jest, aby coś takiego w końcu powstało."
"Ten problem sięga znacznie dalej niż tylko niewykonywanie sankcji wobec mediów" - mówi eurodeputowany Thijs Reuten (Groenlinks-PvdA). "Obchodzenie i omijanie sankcji jest niestety powszechne. Państwa członkowskie UE powinny zostać wezwane przez Komisję Europejską do skuteczniejszego zajmowania się tego typu praktykami."