Giulio Pellizzari triumfuje na Vuelcie, a rywalizacja na czołowej pozycji wciąż trwa
Giulio Pellizzari zdobył swoje pierwsze zawodowe zwycięstwo na Vuelcie, wygrywając 17. etap. W przeciwieństwie do wcześniejszych dni, nie doszło do protestów, a rywalizacja pomiędzy liderami klasyfikacji była intensywna.

Giulio Pellizzari wygrał 17. etap Vuelty, pokazując niesamowitą formę na ostatnim podjeździe na Alto de El Morredero. 21-letni Włoch odnotował swoje pierwsze zwycięstwo w karierze zawodowej i umocnił swoją pozycję w klasyfikacji młodzieżowej.
Na szczęście, w przeciwieństwie do wcześniejszych dni, tego dnia nie doszło do niepokojących protestów. Nie odbyło się także oczekiwane starcie między liderem klasyfikacji Jonasem Vingegaardem a João Almeida.
Rada kolarzy
Przed startem w O Barco de Valdeorras, rozmowy nie dotyczyły złych warunków pogodowych w Galicji, strategii na wygraną, ani napięcia na szczycie klasyfikacji. Głównym tematem były skutki pro-palestyńskich protestów, które znacząco utrudniają bezpieczne ściganie się na rowerze.
We wtorek etap musiał być skrócony po raz drugi, ponieważ meta na ostatnim podjeździe była niedostępna. Bezpieczeństwo kolarzy również nie jest już pewne: wielu zawodników już upadło z powodu demonstrantów, którzy niespodziewanie wkraczają na trasę, a we wtorek na drodze pojawiły się także gwoździe.
Pod przewodnictwem związku zawodowego kolarzy CPA, przedstawiciele drużyn głosowali nad tym, co zrobić, jeśli wyścig zostanie ponownie przerwany.
Wynik: w przypadku kolejnych zakłóceń, etap zostanie zneutralizowany.
Burzowe warunki
Niepewność co do podjazdu na Alto de El Morredero (pierwsza kategoria, 8,8 km przy nachyleniu 9,7%) była ogromna, z powodu silnego wiatru, który początkowo uniemożliwił organizatorom zapewnienie bezpiecznej mety na zniszczonej przez pożary górze.
Na szczęście wiatr w ciągu dnia nieco osłabł, co pozwoliło kibicom przygotować się na rywalizację między Jonasem Vingegaardem a João Almeida.
Portugalski kolarz na początku dnia miał stratę zaledwie 48 sekund do duńskiego lidera. Vingegaard, który wspomniał, że w zeszłym tygodniu był trochę chory, ale już wrócił do formy, podjął walkę z pewnością siebie.
Wspierał Wilco Keldermana i Dylana van Baarle, co pozwoliło grupie liderów na utrzymanie przewagi.
To był pech dla Gijsa Leemreize’a, który wraz z kolegą z drużyny Timo Roosen (Picnic PostNL) znalazł się w grupie liderów i na ostatnim podjeździe mógłby powalczyć o swoje pierwsze zawodowe zwycięstwo.
Jednakże, musiał zmierzyć się z groźnymi wspinaczami, takimi jak Antonio Tiberi i Harold Tejada. Ostatni z nich, będąc 13. w klasyfikacji, był najlepiej sklasyfikowanym kolarzem w grupie uciekinierów.
Nie więcej niż dwie minuty przewagi utrzymywała grupa uciekinierów w drodze do Ponferrady – znanej z wygranej Michała Kwiatkowskiego oraz młodej Pauline Ferrand-Prévot na Mistrzostwach Świata w 2014 roku – w świadomości, że tym razem kwiaty będą dla innego zawodnika.
Tuż przed podjazdem na El Morradero, Leemreize, razem z Hiszpanem Sergio Samitierem, na moment powrócili do uciekających Tiberiego i Tejady, ale w tym momencie już czuli oddech znacznie osłabionego peletonu na karku.
To zespół Red Bull-Bora-hansgrohe z wieloma zawodnikami i ogromnym tempem opracował plan, aby pomóc swoim kolarzom Jai Hindleyowi i Giulio Pellizzariemu w walce o podium.
Jeszcze przed ostatnim podjazdem Felix Gall stracił pozycję. Austriacki kolarz, 6. w klasyfikacji, stracił już niemal minutę, a teraz wydawało się, że jego ambicje klasyfikacyjne zostały całkowicie zniweczone.
Na rowerze, korzystając z małego przełożenia, z szeroko rozstawionymi nogami, Gall z trudem utrzymywał się blisko grupy liderów, ale musiał ostatecznie odpuścić.
Brak rywalizacji na ostatnim podjeździe
W stromych pierwszych kilometrach ostatniego podjazdu Almeida szybko został osamotniony: najpierw stracił górskiego króla Jay’a Vine’a, a chwilę później Felixa Grossschartnera. Nie było śladu innych kolegów z drużyny, takich jak Juan Ayuso czy Marc Soler.
Kiedy Hindley zaatakował jako pierwszy, Vingegaard i jego kolega Ben Tulett, Tom Pidcock oraz Matthew Riccitello jechali za nim, Almeida musiał pozwolić sobie na stratę, którą później musiał odrabiać metrami.
Pellizzari mógł zaatakować z Almeida i wrócił do czołówki, jednak miał trudności, gdy jego kolega z drużyny Hindley zwiększył tempo, a chwilę później sam postanowił zaatakować.
Podczas drugiego ataku Włoch uzyskał przewagę, której rywal Riccitello nie mógł zamknąć przez trzy podejścia. A Vingegaard? Czekał spokojnie na rozwój wydarzeń.