Franco Colapinto i Liam Lawson czekają na królową Máximę w Zandvoort
Argentyńscy kierowcy, Franco Colapinto oraz Liam Lawson, wyrażają nadzieję na obecność królowej Máximy podczas Grand Prix w Zandvoort. Obaj mają silne związki z Holandią i wspominają swoje początki w wyścigach.
Jeśli królowa Máxima planuje w ten weekend przybyć na Grand Prix w Zandvoort, to Max Verstappen nie jest jedynym kierowcą, który liczy na jej wsparcie. Argentyńczyk Franco Colapinto również ma nadzieję na jej obecność.
"Czy naprawdę przyjdzie?" - pyta 22-letni rodak Máximy, nie kryjąc radości na wieść o możliwej wizycie królowej. "Mam nadzieję, że tak. Czy normalnie kibicuje Maxowi? Mam nadzieję, że tym razem nie zrobi tego, zamierzam jej to powiedzieć."
Colapinto ma nadzieję na wsparcie królowej nie tylko dlatego, że pochodzi z Argentyny. Czuje się również trochę jak Holender, ponieważ w 2020 roku przyjechał do Holandii, aby ścigać się dla MP Motorsport i Van Amersfoort Racing.
"Spędziłem tu dużo czasu i dzięki temu pokochałem ten kraj. Dobrze znam Holandię i cieszę się, że mogę tu wrócić. To wspaniałe być z powrotem na torze, który uważam za jedno z najlepszych miejsc do wyścigów."
Wracając do królowej, Colapinto ma nadzieję, że swoimi dobrymi wynikami w ten weekend uszczęśliwi obecną królową Holandii. "My w Argentynie też jesteśmy dumni z tego, że jest królową tutaj. Mam nadzieję, że przyjdzie w ten weekend, że będzie się dobrze bawić i że się spotkamy."
"Ludzie tutaj są tacy wysocy"
Również Liam Lawson, kierowca Racing Bulls, ma szczególną więź z Holandią. Jako 15-latek jeździł swoje pierwsze międzynarodowe okrążenia na torze w Zandvoort. Później mieszkał tu przez pewien czas i zadebiutował w Formule 1 na torze nad Morzem Północnym.
"Cieszę się, że mogę tu wrócić. Pamiętam, że przyjechałem tu jako młody chłopak z Nowej Zelandii. To był pierwszy tor, na którym jeździłem. Pamiętam również, że ludzie byli tutaj bardzo wysocy, a ja byłem dosyć mały. Ale byli bardzo mili, naprawdę cieszyłem się z pobytu tutaj."
Dwa lata temu Lawson zadebiutował w Formule 1 przed oczami holenderskiej publiczności. Został powołany do zastąpienia Daniela Ricciardo, który doznał kontuzji ręki w wyniku wypadku podczas wolnego treningu.
Jednak mimo radości, jaką czuje z powodu Holandii, nie ma dobrych wspomnień związanych z tym weekendem. "Czułem głównie strach i presję. Po tym weekendzie byłem ogromnie ulgiony, że to już koniec."
Niemniej jednak 22-letni kierowca uważa, że tak jak Verstappen, to smutne, że Zandvoort zniknie z kalendarza po przyszłym roku. "Czuję, że moja kariera zaczęła się tutaj. Gdybym miał podejmować decyzje, to ten tor zostałby na kalendarzu."