Francja w ogniu protestów: "Blokujemy wszystko!"
Francja przygotowuje się na masowe protesty, które mogą sparaliżować całe państwo. ANWB zaleca unikanie podróży.

Francja przygotowuje się na masowe protesty, które mogą sparaliżować całe państwo. Z tego powodu ANWB (Holenderski Związek Motoryzacyjny) zaleca obywatelom Holandii przebywającym w Francji, aby unikali podróży samochodem. Takie samo ostrzeżenie kierowane jest do holenderskich kierowców.
Protesty organizowane są przez anonimowy ruch społeczny pod hasłem „Bloquons tout!” (Blokujemy wszystko!), który apeluje zarówno w internecie, jak i na ulicach, aby zablokować wszystkie kluczowe miejsca w kraju: drogi, ronda, porty, rafinerie, centra handlowe oraz dworce kolejowe. Istnieje także ryzyko, że demonstranci będą sabotować fotoradary i bramki na autostradach.
Protesty odbywają się w momencie, gdy kraj zmaga się z kryzysem politycznym. Premier Francji, Bayrou, stracił wczoraj, dziewięć miesięcy po objęciu stanowiska, głosowanie zaufania w parlamencie. Dziś złożył rezygnację u prezydenta Macrona. Bayrou planował między innymi zmniejszenie ogromnego zadłużenia państwowego poprzez podwyżki podatków, które uznał za nie do zaakceptowania.
Ruch protestacyjny rozpoczął się jako grupa na Telegramie licząca około dwudziestu członków, krótko po tym, jak Bayrou ogłosił, że Francja musi zaoszczędzić 44 miliardy euro. Ruch zyskał na sile, gdy hashtagi takie jak #10septembre i #bloquonstout stały się viralowe na platformach społecznościowych, takich jak TikTok. Obecnie internetowy ruch przekształcił się w masowy protest, który twierdzi, że reprezentuje miliony obywateli.
Demonstranci wzywają Francuzów do niepracy i niekupowania, na przykład poprzez bojkot supermarketów oraz unikanie płatności kartą przez cały dzień. W ten sposób chcą wyrazić swoje poczucie, że zostali porzuceni przez francuską politykę w obliczu kolejnej zmiany rządu.
Obywatele organizują się w grupach na Telegramie. Na tej mapie można zobaczyć, gdzie jutro planują protestować i blokować drogi. Protesty planowane są również przed francuskimi ambasadami w Dublinie i Wiedniu.
W tym materiale wideo z Nieuwsuur Francuzi wyrażają swoje obawy dotyczące politycznego i gospodarczego chaosu w swoim kraju:
W związku z zapowiedzianymi akcjami jutro zostanie zaangażowanych 80 000 gendarmów i policjantów, ogłosił wczoraj wieczorem minister spraw wewnętrznych Francji, Bruno Retailleau, w wywiadzie dla francuskiej stacji France Info. „Nie tolerujemy żadnych blokad ani przemocy,” powiedział. Wyraził również krytykę wobec radykalnej lewicy, partii La France Insoumise (LFI) prowadzonej przez Jean-Luca Mélenchona, oskarżając go o tworzenie „buntowniczego klimatu” i „podsycanie gniewu Francuzów”.
Francuskie służby wywiadowcze przewidują, że jutro weźmie udział około 100 000 demonstrantów. Większość Francuzów ma wspierać narodową blokadę.
Niektóre bary i restauracje w Francji solidaryzują się z protestującymi i nie będą akceptować płatności kartą. Niektórzy właściciele restauracji budują drewniane panele, aby chronić swoje witryny przed kamieniami. Dodatkowo niektóre banki zamykają swoje drzwi w obawie przed zamieszkami.
Korespondent we Francji, Frank Renout:
W związku z protestami w środę istnieje wiele niepewności. Nie wiadomo, ile osób weźmie udział w akcji i kto dokładnie będzie uczestniczyć.
Protesty nie są bowiem "tradycyjnie" zorganizowane przez związki zawodowe czy partie polityczne. Są zorganizowane w mediach społecznościowych. Początkowo pojawiły się spontaniczne wezwania, a hashtagi krążyły w sieci, planując dzień akcji przeciwko rządowi i zaplanowanym oszczędnościom. Ruch „żółtych kamizelek” także zaczynał w 2018 roku w ten sposób: z "zwykłymi" Francuzami organizującymi się za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Te internetowe wezwania były szeroko rozpowszechniane, a francuskie media zaczęły o nich informować, co doprowadziło do powstania ruchu protestacyjnego, który był zarówno realny, jak i trudny do uchwycenia. Brakowało rzeczników i centralnych organizatorów. Każdy mógł online ogłosić swój udział w akcjach, ale nie oznaczało to, że rzeczywiście wyjdą na ulicę. To sprawia, że francuskie władze mają trudności w oszacowaniu, co tak naprawdę wydarzy się w środę.
Protest, o którym mowa, nie jest centralnie zorganizowany i w zasadzie ma charakter apolityczny. Jednak partia LFI Mélenchona w ostatnich tygodniach zadeklarowała swoje wsparcie dla akcji. Również radykalne związki zawodowe planują udział w środowych protestach. Badania pokazały, że profil demonstrantów często ma zabarwienie "radykalnie lewicowe", chociaż także zwolennicy "radykalnej prawicy" zapowiadają swoje uczestnictwo.
Rzecznik ANWB informuje, że osoby podróżujące przez Francję odczują skutki blokad, w tym przy bramkach i miejscach przechowywania paliwa. „Kto nie musi być w drodze w środę, powinien rozważyć przełożenie podróży lub wyjazd dzień wcześniej.”
Również organizacja Transport i Logistyka Holandii (TLN) ostrzega przewoźników przed zakłóceniami na drogach.
Rzecznik Eurostar informuje, że nie jest jeszcze pewny, czy zapowiedziane akcje wpłyną na ruch kolejowy do i z Francji. Na razie międzynarodowe pociągi kursują zgodnie z rozkładem.