Ferrari celuje w podium na Monzy
Ferrari po trudnym weekendzie w Zandvoort z nadzieją na poprawę w nadchodzącym wyścigu na Monzy. Leclerc i Hamilton opowiadają o wyzwaniach i nadziejach.

Podium na wyścigu na Monzy dla Ferrari to jak zwycięstwo w Grand Prix.
Rookie z Włoch, który eliminuje koronowanego księcia Ferrari, oraz siedmiokrotny mistrz, który się dusi w zakręcie Hugenholtz. Wyścig Formuły 1 w Zandvoort nie był dla Ferrari przyjemny, a to delikatnie powiedziane.
Szef zespołu Fred Vasseur podsumowuje krótko: "To był okropny weekend".
Grand Prix Holandii zakończyło się zerowym wynikiem dla Charlesa Leclerca i Lewisa Hamiltona. Pech Leclerca, który został wyeliminowany przez młodego kierowcę Mercedesa Kimi Antonelliego, był brutalny, ale błąd Hamiltona doskonale ilustruje trudny sezon Scuderii.
W swoim domu zespół z Maranello dąży do rehabilitacji. Leclerc celuje w podium. "Będzie lepiej niż w wydmach. Nie tylko z powodu podwójnej zerówki, ale także dlatego, że szybkie zakręty na Monzy pasują do naszego bolidu. Wtedy nasz samochód będzie mógł pokazać pełnię możliwości". Vasseur dodaje: "Chcę zdobyć zwycięstwa w pozostałych wyścigach, ale pokonanie McLarena będzie możliwe tylko wtedy, gdy osiągniemy szczyt formy".
'Nie jesteśmy zagrożeni'
W 2019 i 2024 roku Leclerc zwyciężał na włoskiej "Świątyni Prędkości", ale nowa wygrana wydaje się obecnie zbyt ambitna z powodu dominacji Oscara Piastriego i Lando Norrisa. "Czy możemy zagrozić McLarenowi? Nie, nie sądzę" - przewiduje Leclerc. "Ale zbliżymy się do nich, a podium tutaj będzie jak zwycięstwo".
Kontrast między czerwonymi a pomarańczowymi bolidami jest ogromny. Podczas gdy McLaren zdobył dwanaście z piętnastu wyścigów, Ferrari wciąż pozostaje bez punktów. Hamilton, zajmując szóstą lokatę w klasyfikacji generalnej, przeżywa szary sezon.
Sir Lewis myśli już o 2026 roku. "Mój pierwszy sezon w Ferrari oznacza, że każde weekend wyścigowy jest dla mnie nowym doświadczeniem. To zupełnie inny samochód niż ten, do którego byłem przyzwyczajony. Optymalne dostosowanie go jest trudne, ale cieszę się z budowania przyszłości. Mamy wszystko, co potrzebne, aby 2026 rok był niesamowity".
Z widoczną niechęcią, siedmiokrotny mistrz przyznaje, że początki były niezwykle trudne. "Czy spodziewałem się, że będzie tak kapryśnie i ciężko? Nie, oczywiście, że nie. To był szok kulturowy i emocjonalna huśtawka, ale nie można wszystkiego przewidzieć. Wyścig w Ferrari to wciąż marzenie i widzę światło na końcu tunelu".
"Staraj się nie martwić o jutro i po prostu cieszyć się swoimi pierwszymi metrami w czerwonym tutaj. To jest coś wyjątkowego, ta atmosfera. Prawie jakby fani siedzieli w twoim samochodzie".
Kara na starcie
Pewne jest, że Hamilton musi się dobrze spisać, aby osiągnąć dobry wynik. Z powodu incydentu w pit-stopie w Zandvoort otrzymał karę pięciu miejsc na starcie. "Irytujące, że taka kara uderza mnie tydzień później. I to jeszcze w tym miejscu. Usłyszałem o tym dopiero w niedzielę, kiedy wróciłem do domu i bardzo się z tego powodu wkurzyłem".
Po pięciu zwycięstwach na Monzy, Hamilton zdaje sobie sprawę, co może stracić. "Czerwony tłum fanów pod podium, nawet jeśli wynik dla Ferrari nie będzie oszałamiający. To majestatyczny widok. W zeszłym roku Charles miał tutaj świetny wyścig. A jako nastolatek widziałem, jak Michael Schumacher tutaj triumfował. Unikalne obrazy. Gęsia skórka".
Przez cały tydzień Hamilton doświadczył miłości tifosi na własnej skórze, zarówno w głównym biurze w Maranello, jak i podczas wydarzenia Ferrari w sercu Mediolanu. "Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego. Ferrari znaczy dla ludzi tutaj tak wiele. To było intensywne. Tyle adoratorów. Kilka razy w ciągu dnia szczypałem się w ramię".
Z powodu wszystkich obowiązków Monza to dla Leclerca i Hamiltona najcięższy tydzień w roku. "Ostrzegałem Lewisa, że to wyczerpujące, ale to odczujesz dopiero wieczorem po wyścigu. Nagle czujesz się wyczerpany" - mówi Leclerc, doświadczony w tych sprawach. "Pierwsze dni dają tyle energii, że tego nie czujesz. To ekstremalnie motywujące i nigdy się nie przyzwyczajasz".
Monegasque wie, gdzie leży klucz do sukcesu na podium, ale zna też piętę Achillesową Ferrari. "Po prostu nie mamy zwycięskiego auta. McLaren jest o wiele przed nami. Wtedy jeździsz w środku niczego. Ostatecznym testem dla kierowcy jest walka o zwycięstwo. Mam nadzieję, że to szybko wróci."