Brązowy medal dla Holandii na Mistrzostwach Świata w Tokio
Czwórka sprinterów z Holandii zdobyła brązowy medal na Mistrzostwach Świata w Tokio, mimo trudnych warunków pogodowych. Ich sukces to efekt ciężkiej pracy i determinacji.
Trening w deszczu opłaciła się, zdobywając niezwykły brąz na Mistrzostwach Świata: 'Całkowicie się rozkręciliśmy'
Choć byli ostatnio rozstawieni, udało im się stanąć na podium Mistrzostw Świata. Czwórka najszybszych mężczyzn z Holandii była w siódmym niebie po finale sztafety 4x100 metrów, w którym zaskakująco zdobyli brąz, ustępując jedynie amerykańskim faworytom i kanadyjskim mistrzom olimpijskim.
„Czysta emocja, całkowicie się rozkręciłem”, mówi Nsikak Ekpo o chwili, gdy zobaczył, jak jego kolega z drużyny, Elvis Afrifa, przekracza metę jako trzeci, w finale na deszczowym Stadionie Narodowym w Tokio.
„Zrobiliśmy to jako wspaniały zespół. To było prawdziwe szaleństwo, zdobyliśmy medal, którego tak bardzo pragnęliśmy”, uśmiecha się „kapitan” Taymir Burnet, najstarszy w drużynie. 32-letni sprinter z Willemstad był częścią składu już w 2018 roku, kiedy Churandy Martina poprowadził holenderską drużynę sztafetową do podium Mistrzostw Europy w Berlinie.
Po erze „pana Martiny”, jak nazywają go nowa generacja sprinterów, nastał czas oczekiwania na świeżą krew. Afrifa (27 lat) pojawił się w latach, gdy osiągnięcie końcowego turnieju było dużym sukcesem. W zeszłym roku do drużyny dołączyli Ekpo (22) i Xavi Mo-Ajok (23), co zaowocowało nową energią i srebrnym medalem na Mistrzostwach Europy na świeżym powietrzu.
Motywują się nawzajem. Latem tego roku holenderska czwórka osiągnęła na Mistrzostwach Europy drużyn rekord w czasie 37,87 sekund, łamiąc sześcioletni rekord kraju. To okazało się zapowiedzią tego, co miało się wydarzyć na światowej arenie.
„Dużo na to ćwiczyliśmy”, wspomina Afrifa o wspólnych treningach w Centrum Sportowym Papendal. Sprint, wymiana pałeczki, start, komunikacja, wzajemne dopingowanie się. Tylko gdy wszystko działa jak należy, jest możliwe osiągnięcie sukcesu bez sprinterów absolutnej czołówki: żaden Holender nie dotarł po Martinie do indywidualnego finału sprintu na światowym turnieju.
'Holenderska pogoda' w Tokio
„I”, zauważa Afrifa, „w Holandii trenowaliśmy również w deszczu. Dzisiaj już mówiliśmy: 'To jest powód, dla którego to robiliśmy. To nasza pogoda!'"
W przeciwieństwie do swoich rywali, mężczyźni w pomarańczowych strojach nie martwili się przed finałem o ulewny deszcz, śliską bieżnię i mokrą pałeczkę sztafetową. „Już w callroomie mówiliśmy: 'To jest holenderska pogoda, to dla nas nie jest wada'”, opowiada Afrifa.
Gdzie Mo-Ajok wcześniej mówił o planach, aby „ukraść medal”, po finale z dumą stwierdził: „Biegniemy tutaj z holenderskim rekordem w strugach deszczu. To po prostu zasłużone.”
Obok złotych medali Femke Bol w biegu przez płotki i kulomiotki Jessiki Schilder, podczas Mistrzostw Świata w Tokio zespół mieszanej sztafety zdobył srebrny medal, a dyskobolka Jorinde van Klinken również stanęła na podium. Do tego brąz w biegu sztafetowym kobiet na 4x400 metrów. Medale w sprintach były jednak trudniejsze do przewidzenia.
Holandia w ostatnich latach odnosiła znaczące sukcesy w biegu na 4x400 metrów, zdobywając medale na Mistrzostwach Europy, Świata i Igrzyskach Olimpijskich. W przypadku krótkiej sztafety, 4x100 metrów, prace nad rozwojem są intensywne. Zespół wokół trenera narodowego Laurenta Meuwly'ego został wzmocniony przez Renauda Longuèvre'a, specjalistę od sprintu z Francji, który ma doświadczenie w pracy z francuską i izraelską federacją.