Badanie karne w sprawie wycieku danych z laboratorium w Rijswijk

Prokuratura i policja prowadzą dochodzenie w sprawie wycieku danych osobowych z laboratorium w Rijswijk, które dotyczy setek tysięcy kobiet biorących udział w badaniach przesiewowych.

Prokuratura oraz policja prowadzą postępowanie karne dotyczące wycieku danych w laboratorium w Rijswijk. W zeszłym miesiącu grupa przestępcza uzyskała dostęp do danych setek tysięcy Holenderek biorących udział w badaniach przesiewowych w kierunku raka szyjki macicy w Clinical Diagnostics.

Prokuratura i policja ogłosiły, że rozpoczęły śledztwo dwa tygodnie temu "z powodu dużego wpływu społecznego" tej sprawy. "Badanie koncentruje się na ustaleniu, kto ukradł te dane" - informuje prokuratura. Policja zabezpieczyła dowody w laboratorium.

Wcześniej wiadomo było, że Inspekcja Zdrowia Publicznego oraz Urząd Ochrony Danych Osobowych również prowadzą dochodzenie w tej sprawie.

Rak szyjki macicy

Choć grupa hakerska uzyskała dane na początku lipca, laboratorium w Rijswijk poinformowało inne instytucje dopiero na początku tego miesiąca. Podczas ataku skradziono dane prawie pół miliona kobiet uczestniczących w badaniach przesiewowych w kierunku raka szyjki macicy.

Kobiety wykonywały testy cytologiczne u lekarzy lub przeprowadzały testy samodzielnie. Wśród skradzionych danych znajdują się imiona, nazwiska, numery BSN oraz adresy e-mail. Z nieokreślonej liczby kobiet skradzione zostały również wyniki ich testów cytologicznych.

RTL Nieuws informuje, że skradziono również dane dotyczące badań skóry, moczu, penisa, odbytu oraz ran.

Masowe roszczenia

Jak dotąd, dziesiątki tysięcy kobiet, których dane zostały skradzione, zgłosiły się do kancelarii prawnych w celu złożenia potencjalnych roszczeń zbiorowych. Prokuratura zaznacza, że postępowanie karne nie ma wpływu na te procedury.