Arsenal liderem Premier League: Pierwsze zwycięstwa Newcastle i Fulham

Arsenal umocnił swoją pozycję w Premier League, odnosząc trzecie zwycięstwo w czterech meczach. Na własnym stadionie Emirates, drużyna trenera Mikela Artety pokonała Nottingham Forest 3-0.

Dzięki tej wygranej Arsenal tymczasowo zajmuje pierwsze miejsce, zdobywając 9 punktów w czterech spotkaniach. W późniejszym czasie na boisko wyjdą Tottenham Hotspur oraz Chelsea. Obrońcy tytułu, Liverpool, zmierzą się w niedzielę z Burnley, a także czeka nas derbowa potyczka pomiędzy Manchester City a Manchester United.

Na ławce Nottingham zadebiutował Ange Postecoglou, nowy trener, który zastąpił Nuno Espírito Santo, zwolnionego po trwającym konflikcie z właścicielem klubu w kwestii polityki transferowej.

Arsenal, z Jurriën Timberem w podstawowym składzie, miał idealną okazję, aby kontynuować rywalizację z drużyną, która tak wcześnie w sezonie zmieniła trenera. Przed przerwą na mecze reprezentacji Arsenal przegrał z Liverpoolem 1-0.

Dominacja na boisku

Na własnym terenie Arsenal od samego początku dyktował warunki gry. Efektem tego była zasłużona bramka, która padła nieco po pół godzinie gry. Martin Zubimendi, nowy nabytek z Real Sociedad, zdobył gola piękną wolejką.

Tuż po przerwie przewaga została podwojona dzięki dwóm innym letnim transferom. Viktor Gyökeres, po podaniu Eberechi Eze, strzelił drugiego gola. Na jedenaście minut przed końcem Zubimendi przypieczętował zwycięstwo, zdobywając swoją drugą bramkę w meczu głową na 3-0.

Pierwsze zwycięstwa Newcastle i Fulham

Newcastle United odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie, pokonując Wolverhampton Wanderers 1-0. Zespół wcześniej w trzech meczach zdobył dwa remisy i jedną porażkę. Napastnik Nick Woltemade, który jest następcą sprzedanego za 145 milionów do Liverpoolu Alexandra Isaka, zdobył zwycięskiego gola w 29. minucie.

Także Fulham cieszyło się z pierwszej wygranej, pokonując Leeds United na własnym stadionie. Drużyna z zachodniego Londynu skorzystała z pechowego samobójczego gola obrońcy Leeds, Gabriela Gudmundssona, który w czwartej minucie doliczonego czasu gry nieporadnie wpakował piłkę do własnej bramki.