Adekwatna opieka dla Inez Weski w detencji
Dyrektor ośrodka detencyjnego Kamp Zeist zapewnia, że Inez Weski otrzymała odpowiednią opiekę zdrowotną podczas swojej detencji, mimo licznych skarg.

Były adwokat kryminalny Inez Weski otrzymała "odpowiednią i adekwatną" opiekę podczas swojej detencji. Takie oświadczenie złożył dyrektor ośrodka detencyjnego Kamp Zeist w specjalnie zabezpieczonej sali sądowej w Rotterdamie.
Weski nie była obecna w sądzie, pomimo wcześniejszych planów. Zdecydowała się nie przybywać na rozprawę na zalecenie swoich adwokatów, którzy uznali, że byłoby to dla niej zbyt obciążające, jak powiedziała jej adwokatka Carry Knoops.
70-letnia Weski została aresztowana dwa lata temu pod zarzutem przekazywania wiadomości swojemu ówczesnemu klientowi Ridouanowi Taghi w Extra Beveiligde Inrichting (EBI) w Vught.
Po aresztowaniu Weski spędziła dziewięć dni w bezpiecznym domu w Kamp Zeist. Prokuratura zdecydowała o jej umieszczeniu tam ze względu na bezpieczeństwo. Jej adwokaci Geert-Jan i Carry Knoops zadawali wiele pytań dotyczących detencji Weski w tym miejscu.
Dwie cele
W trakcie pobytu w Zeist Weski zgłaszała różne skargi. Dyrektor zaznaczył, że nie każda skarga oznacza, że jest zasadna. Jedną z jej skarg było to, że interkom nie działał. W odpowiedzi na to zagadnienie, dyrektor zapewnił jej dzwonek do drzwi oraz nie zamykał jej drzwi.
Dyrektor potwierdził, że prokuratura również wyrażała obawy dotyczące (kruchym) zdrowia Weski, która zmaga się z problemami sercowymi i cukrzycą. Przybywając do Zeist, została zbadana przez pielęgniarkę i lekarza. Miała również możliwość korzystania z własnych leków. W ciągu tych dziewięciu dni Weski codziennie spotykała się z pielęgniarką, dwa razy z lekarzem i raz z psychologiem.
Weski miała do dyspozycji dwie cele, które były większe niż standardowe. Oferowały podstawowe udogodnienia, takie jak toaleta, prysznic oraz biurko z krzesłem. Miała także dostęp do pomieszczenia rekreacyjnego z książkami, czasopismami oraz rowerem stacjonarnym, a także miała do dyspozycji wybieg na świeżym powietrzu.
Brak przeniesienia
Inspekcja Sprawiedliwości i Bezpieczeństwa przeprowadziła wcześniej badania, które doprowadziły do wniosku, że bezpieczny dom nie był uznawanym miejscem detencji. Dyrektor ośrodka zaprzeczył temu dzisiaj, twierdząc, że bezpieczny dom był oficjalną lokalizacją dla detencji. Podkreślił również, że Weski mogła zgłaszać skargi, co według inspekcji nie miało miejsca.
Przyczyną inspekcji był książka, którą Weski napisała na temat czasu spędzonego w areszcie, w której opisała, że przebywała w podziemnym bunkrze, miała zbyt mało pomocy medycznej i obawiała się o swoje życie.
Po dziewięciu dniach została przeniesiona do więzienia dla kobiet w Nieuwersluis, gdzie przebywała sama w wydzielonej części.
Szef prokuratury Rinus Otte stwierdził w maju tego roku w rozmowie z De Telegraaf, że Weski ostatecznie nie chciała być przeniesiona. "Po tych pierwszych dniach wszystko zaczęło się układać lepiej. Tak dobrze, że Weski po tych dziewięciu dniach sprzeciwiła się przeniesieniu do innej części więzienia w Nieuwersluis" - powiedział Otte.
Długa lista pytań
Adwokaci Weski mają długą listę pytań dotyczących jej uwięzienia w Zeist. Wskazali, że dzisiaj chcą także omówić szczegóły medyczne, o których nie chcą, aby ujawniono. Możliwe, że część przesłuchania dyrektora więzienia odbędzie się za zamkniętymi drzwiami, o czym zdecyduje sąd.